Wysłany: 2008-10-20, 10:32 Napoleoński wątek związany ze Skarszewami
Zachęcony przez Marcina, przygotowałem artykuł na temat pomnika napoleońskiego w Skarszewach. Mam nadzieję, że rozwiniemy temat. Dołączam kilka zdjęć pomnika.
http://pomorze.naszemiast...nia/910161.html
Foto: E. Zimmermann
Napoleoński obelisk w Skarszewach.jpg
Plik ściągnięto 54115 raz(y) 24,98 KB
Tablica na napoleońskim pomniku, 2005 r..jpg
Plik ściągnięto 54115 raz(y) 16,51 KB
Skarszewianin Józef Grota opowiada o pomniku.jpg
Plik ściągnięto 54115 raz(y) 31,99 KB
Ostatnio zmieniony przez ezet 2009-02-10, 09:22, w całości zmieniany 3 razy
Pomogła: 10 razy Wiek: 48 Dołączyła: 07 Maj 2008 Posty: 3529 Skąd: Neufahrwasser b. Danzig
Wysłany: 2008-10-20, 11:37
Cytat:
www.naszemiasto.pl
Pozostał tylko obelisk
17.10.2008
Skarszewska ziemia kryje szczątki żołnierzy wielonarodowej armii napoleońskiej. Tablice na pomniku podają błędne informacje.
Na rozstaju dróg ze Skarszew do Kościerzyny i Kleszczewa stoi ceglany obelisk z tablicami upamiętniającymi żołnierzy francuskich. Do niedawna wiadomo było tyle, co podano na tablicach: "W tym miejscu znajdował się cmentarz żołnierzy francuskich poległych w kampanii napoleońskiej, luty 1807". Źródłem tej wiedzy były, powielane przez innych autorów, informacje z opracowania Józefa Milewskiego "Skarszewy w latach 1772-1945". Czytamy tam: "Dnia 28 stycznia 1807 r. wojska polskie gen. Dąbrowskiego przebywały w tym mieście, w dniach 18-20 lutego doszło pod Skarszewami do krwawej potyczki oddziałów dywizji francuskiej gen. Menarda, maszerującej na Danzig, z Prusakami. Poległych w walce Francuzów pochowano nie opodal miasta, w miejscu do dziś upamiętnionym". Milewski przytacza również fragment powieści Żeromskiego "Popioły": "Stanęły wreszcie wojska w mieście (23 lutego, w Tczewie – E.Z.). Rozeszła się wśród nich wieść, że opanowane są Skarszewy i Miłobądz, a nieprzyjaciel z pośpiechem cofnął się w mury forteczne (twierdzy Danzig – E.Z). Wtedy jeden okrzyk rozległ się w szeregach: – Na Danzig! Ku morzu!". Prawdopodobnie dr Milewski nadto skupił się na zacytowanych zdaniach, nie zwracając uwagi na inne fragmenty: "Już 18 lutego Prusacy z dużą siłą 3000 ludzi napadli zarówno z prawego flanku na Starogard, w równinach między lasami na prawym brzegu Wierzycy, jak również i na Pelplin. W Starogardzie tego właśnie dnia stanął korpus generała Menarda w sile sześciu tysięcy ludzi przeznaczonych do wzmocnienia gen. Dąbrowskiego…". W dalszej części relacji nie ma nic o jakiejkolwiek potyczce pod Skarszewami w dniach 18-20 lutego. Dopiero 23 lutego, z rozkazu Henryka Dąbrowskiego, francuski generał Menard "wyruszył ze wszystką swoją siłą ze Starogardu na Skarszewy gościńcem starogardzko-tczewskim, wyparł nieprzyjaciela ze Skarszew (wojsko pruskie wcześniej opuściło miasto – E.Z.) i pewnej części swojej dywizji kazał je zająć".
Niestety, nawet najlepsza powieść historyczna nie da pełnego obrazu wydarzeń. Po przejrzeniu literatury naukowej dotarłem do wydanych w 1933 r. "Źródeł wojskowych do dziejów Pomorza w czasach Księstwa Warszawskiego". Z zamieszczonych tam pism gen. Dąbrowskiego do marszałka Lefebvre i korespondencji między dowódcami wynika, że choć w trakcie lutowej ofensywy na Pomorze i Danzig w Skarszewach przebywały liczne oddziały żołnierzy napoleońskich (głównie Polaków i Badeńczyków), do żadnych walk tam nie doszło. Tym samym wiadomości o krwawej potyczce pod Skarszewami podczas kampanii lutowej 1807 r. trzeba uznać za niewiarygodne.
Należało zatem ukierunkować badania na pierwszą ofensywę wojsk gen. Dąbrowskiego na Pomorze w styczniu 1807 r. Źródła wojskowe i tym razem nie zawiodły. W raporcie gen. Kosińskiego znalazłem informację wyjaśniającą całą sprawę. W dniu 28 stycznia, kiedy oddziały gen. Kosińskiego rozlokowane były w Pogódkach, Malarach i Skarszewach, nadszedł rozkaz gen. Dąbrowskiego, wzywający do wycofania się do Chojnic i Tucholi. Major Ulatowski przebywający z kilkusetosobowym oddziałem polskiej konnicy w Skarszewach, mimo rozkazu, rozlokował wojsko po kwaterach. "Napadnięty od nieprzyjaciela z kawalerią i piechotą z 28 na 29 po północy rozproszony został. (…) Niektórzy z naszych pozostali w kwaterach w Skarszewie, albo się sami ukryli, albo przechowani byli od swoich gospodarzy (…) Ci powiadają, iż kilkanaście trupów widzieli, w równej liczbie pruskich i naszych…" – pisał Kosiński do gen. Dąbrowskiego.
Według relacji osób mieszkających przed wojną przy cmentarzu z czasów napoleońskich, zniwelowanym w 1938 r., były tam ślady przynajmniej stu mogił. Natomiast w nocnym ataku poległo tylko kilkunastu Polaków. Ponadto, jak podaje autor wielu publikacji o Skarszewach, Edwin Kozłowski, polskich żołnierzy chowano na przykościelnym cmentarzu katolickim.
Zatem czyje szczątki kryje ziemia na rozstaju dróg? W chwili obecnej brak przekazów, czy chowano tam wyłącznie żołnierzy napoleońskich. Być może, tak jak w przypadku Starogardu, do skarszewskiego lazaretu zwożono rannych w trakcie oblężenia Danziga Francuzów, Rosjan i Prusaków, z których wielu "godząca śmierć pochowała we wspólnej mogile". Nie posiadamy informacji, kiedy założono cmentarz w Skarszewach, jak długo był czynny i w jakich armiach służyli żołnierze na nim pochowani. Żołnierzami napoleońskimi, walczącymi na Pomorzu, byli przecież także niemieccy sojusznicy Francji: Hesowie, Sasi i Badeńczycy. W samych Skarszewach stacjonowało wojsko badeńskie, a śmiertelność w obozach wojskowych była wtedy wysoka. Bardzo prawdopodobne, że miejsce wiecznego spoczynku mogli tam znaleźć, umierający masowo na drogach, wycieńczeni żołnierze napoleońscy podczas odwrotu z Rosji na przełomie 1812/13 r. Byli to żołnierze wielonarodowej armii z kilkudziesięciu krajów, różnych ras i wszelkich kolorów skóry.
Tablice na obelisku wykonano dziesięć lat temu z nietrwałego piaskowca. Już obecnie są w kiepskim stanie i niedługo trzeba będzie wymienić je na nowe. Daje to okazję do korekty podanych na nich informacji. Wystarczy napisać, że obok pomnika znajdował się cmentarz wojenny z czasów napoleońskich, bo tyle tylko można obecnie ustalić.
Edward Zimmermann
Wiek: 49 Dołączył: 09 Maj 2008 Posty: 47 Skąd: Gdańsk
Wysłany: 2008-10-22, 23:29
E. Zimmermann napisał/a:
Mam nadzieję, że rozwiniemy temat.
Oj, rozwiniemy... przepraszam, Ezecie za chwilę ciszy, ale dopiero co się reaktywowałem po śmierci pod Lipskiem w Bitwie Narodów.
pierwsza czerwona kita od lewej to ja...
Na początek powiem jedynie, że guzik którego zdjecie jest widoczne w artykule do którego podałeś link - to francuski guzik gwardii. Jak się domyślam znaleziony w Skarszewach lub okolicach?
Pumeks [Usunięty]
Wysłany: 2008-10-23, 07:19
Marcin napisał/a:
dopiero co się reaktywowałem po śmierci pod Lipskiem w Bitwie Narodów.
Ale mam nadzieję, że nie rzucałeś się w nurt Elstery wydając kabotyńskie okrzyki?
Nawet jak znalazł się w objęciach Elstery najważniejsze, że uszedł z życiem i jest na Forum. Guzików napoleońskich znalezionych w Skarszewach mamy kilka, będę dzisiaj w muzeum i zrobię ich fotki. Ostatnio trafił do gabloty dobry bagnet z tamtego czasu. Na pewno będziesz mógł powiedzieć o nim coś więcej. Zdjęcie z bitwy rewelacyjne.
Wiek: 49 Dołączył: 09 Maj 2008 Posty: 47 Skąd: Gdańsk
Wysłany: 2008-10-23, 14:14
Pumeks napisał/a:
Ale mam nadzieję, że nie rzucałeś się w nurt Elstery wydając kabotyńskie okrzyki?
Nie...
Czasami (ale naprawdę bardzo rzadko) podczas inscenizacji - chwilę po tym jak np. "trafi mnie" kula armatnia, leżę i drę się w niebogłosy: "Czy ktoś widział moją dłoń?! Czy ktoś mi poda moją dłoń?!"
Tym razem nie... Nie było Elstery, nie było "głupich" okrzyków i wygłupów, był tylko coraz wyższy stos ciał, gdy kolejne oddziały po trupach poprzedników brnęły w stronę prusko-rosyjskiej artylerii by po chwili podzielić ich los...
E. Zimmermann napisał/a:
Guzików napoleońskich znalezionych w Skarszewach mamy kilka, będę dzisiaj w muzeum i zrobię ich fotki. Ostatnio trafił do gabloty dobry bagnet z tamtego czasu.
Czekam zatem na fotki. Bedziemy je identyfikowaqć.
Marcin, zgodnie z ustaleniami dołączam fotki guzików napoleońskich, znalezionych w Skarszewach. Są to tylko obiekty eksponowane w Muzeum Skarszew, nie wszystkie trafienia udało nam się pozyskać. Serdeczna prośba o pomoc w ich identyfikacji. W gablocie mamy zbiorczą, ogólną informację: guziki napoleońskie. Różnorodność formacji wskazuje, iż mają one związek raczej z odwrotem armii francuskiej spod Moskwy lub ze skarszewskim lazaretem, niż z nocnym atakiem Prusaków na żołnierzy majora Ulatowskiego. Jakość trzeciego zdjęcia nie jest najlepsza, ale do identyfikacji pewnie wystarczy.
Serdeczna prośba, zanim znajdziesz czas na identyfikację guzików napoleońskich, napisz co myślisz o zaprezentowanej poniżej strzelbie. Wewnętrzna średnica lufy wynosi 18 mm. Według przekazów używał ją skarszewski żołnierz z Freikorpsu, w walkach przeciwko wojskom napoleońskim. W późniejszym czasie skałkowy zamek przerobiono na kapiszonówkę. Mamy ofertę nabycia tej broni do gabloty z eksponatami napoleońskimi. Jednak wcześniej chcielibyśmy usłyszeć opinię fachowca.
Wiek: 49 Dołączył: 09 Maj 2008 Posty: 47 Skąd: Gdańsk
Wysłany: 2008-10-24, 16:07
Piękny okaz... Tak jak już wspomniałeś ten egzeplarz został już epoce przerobiony ze skałkówki na kapiszona. Widać wyraźnie dostawioną blaszkę w miejscu brakującej panewki. Po "kanciastym" kształcie (brakującego elementu) z dużym prawdopodobieństwem można zawyrokować, że to broń z drugiej połowy XVIII wieku. Z proporcji wynika, iż jest to broń krótsza od zwykłego karabinu piechoty. Ciekawe czy lufa jest gwintowana? Charakterystyczne "rzeźbienie" w okolicy brakującego stempla jest typowe dla pruskiej broni końca XVIII wieku.
Wygląda mi to na pruski sztucer z końca XVIII wieku...
Ładnie zachowany. Z pewnością brał udział w wojnach epoki napoleońskiej.
Jeszcze poprosiłbym o fotę konrtblachy - taka blaszka po drugiej łoża na przeciw zamka.
Marcin, bardzo dziękuję za potwierdzenie informacji dotyczącej strzelby używanej w czasach napoleońskich. Następne zdjęcia podeślę wkrótce. W nawiązaniu do naszej rozmowy telefonicznej dołączam jeden z artykułów, dotyczących odnalezienia w Gdyni części pomnika z Łostowic. Tak się dziwnie składa, że przed laty brałem udział w odzyskaniu tego fragmentu pomnika, upamiętniającego również żołnierzy Freikorpsu biorących udział w zdobywaniu Danziga. Bardzo możliwe, że jednym z nich był pruski żołnierz ze Skarszew, którego strzelbę zakupiliśmy zaraz po Twojej wypowiedzi.
Fragment tablicy z pochodzącego z 1813 roku krzyża zdewastowanego przed około trzydziestu laty w Łostowicach przekazał wczoraj Wojciech Szczurek, prezydent Gdyni, Radosławowi Cieślukowi, który od wielu lat stara się własnym kosztem odrestaurować pomnik.
- Po lekturze książki Jerzego Sampa wspólnie z Edwardem Zimmermannem wpadliśmy na trop, według którego fragment tablicy z łostowickiego krzyża może znajdować się w Gdyni – mówi Wojciech Szczurek. – Okazało się, że faktycznie był on w posiadaniu jednego z gdyńskich kolekcjonerów. Gdy potwierdziliśmy oryginalność znaleziska postaraliśmy się o jego zdobycie. Udało się to po negocjacjach, których szczegółów nie zdradzę i teraz przekazujemy tablicę osobie, która chyba najlepiej się nią zaopiekuje.
Krzyż, wysokości 2,5 metra, upamiętniał żołnierzy pruskich, którzy w 1813 roku pomagali Rosjanom w zdobyciu Danziga. Na początku lat siedemdziesiątych pomnik został zdewastowany przez nieznanych sprawców, a jego fragmenty zaginęły.
- Okazało się, że po dewastacji pomnika schował go w swoim garażu jeden z mieszkańców – mówi Radosław Cieśluk. – Po jego śmierci ślad jednak zaginął i pozostałości krzyża odnaleźliśmy dzięki szczęśliwemu zbiegowi okoliczności, brakowało jednak wielu fragmentów. Oryginalne fragmenty łostowickiego krzyża prawdopodobnie trafią do kościoła św. Tadeusza Judy, położonego nieopodal miejsca gdzie stał pomnik. Na dawnym miejscu, jeżeli starczy na to pieniędzy, stanie replika.
Symbol Łostowic – Radosław Cieśluk:
- Ten pomnik był symbolem łostowic, dawnej wsi, a obecnie dzielnicy Danziga. Ta miejscowość wszystkim kojarzyła się właśnie ze stojącym na wzgórzu krzyżem, które przez długie lata oglądałem z okien swojego domu. Teraz od wielu lat staram się odnaleźć i zrekonstruować zaginiony krzyż.
Tekst: Tomasz Nalikowski – Dziennik Bałtycki, 17 lutego 2000 r.
Wojciech Szczurek z fragmentem pomnika. Fot. Kamil Gozdan.jpg
Jeszcze kilka drobiazgów ze Skarszew, podejrzewanych o napoleońskie pochodzenie. Połówka klamry z meduzą oraz klamra od rapci do szabli są łatwe do identyfikacji, choć kłopot w tym, że ich forma nie zmieniała się zbytnio na przestrzeni dziesięcioleci. Gorzej z pozostałymi drobiazgami, o których coś więcej może powiedzieć tylko znawca. Wszystkie przedmioty mają prawdopodobnie związek ze skarszewskim lazaretem i cmentarzem z czasów napoleońskich.
Cała nadzieja w bogatej wiedzy Marcina z 12. Pułku Xięstwa Warszawskiego. Jak dobrze mieć na Forum fachowca !!!
Wiek: 49 Dołączył: 09 Maj 2008 Posty: 47 Skąd: Gdańsk
Wysłany: 2008-10-27, 23:01
No to nadrabiamy zaległości...
Hochstriess napisał/a:
A są chętni, żeby inscenizować stos ciał? Nie gryzą po nogach tych, którzy w stronę artylerii prusko-rosyjskiej idą? Niechby mnie kto nadepnął
A są... Kiedyś podczas szurmu na fort w Nysie "zginałęm" na moście przy bramie. Jak sie potam okazało zagrałem w filmiku z inscenizacji i wtedy także wchodząca kolumna do fortu przechodziła po nas. Kiedyś Furyo pokaże Ci ten fragmencik.
E. Zimmermann napisał/a:
Marcin, zgodnie z ustaleniami dołączam fotki guzików napoleońskich, znalezionych w Skarszewach...
Klasyczne napoleońskie guziki. Model z 24 września 1803 - wewnątrz labrów znajduje się numer regimentu. Guziki generalnie wykonywane były z żółtych metali (mosiądz, brąz), chociaż zdarzały się również cynowe.
Guzik z trąbką to guzik formacji woltyżerskiej. Co do guziora z cyfrą rzymską to coś mi świta, ale nie chcę walnąć babola - więc na razie wstrzymam się z komentarzem. Tak na oko to guziki są klasycznymi małymi guzikami mundurowymi.
Sporo powiedziałyby także druga strona guzika a dokładnie ucho. Generalnie przyjęte jest, że guziki z krzyżowym-poczwórnym uchem klasyfikowane są jako guziki francuskie, a ze zwykłym płaskim (czasami także w formie pętelki z drutu) uchem jako guziki polskie (Xięstwo Warszawskie). I generalnie w większości przypadków tak jest, ale jak wiadomo w warunkach wojennych niejednokrotnie ważniejsze było szybkie umundurowanie nowych rekrutów, niż dokładnie stosowanie regulaminów i przepisów mundurowych co do tyłu guzika. W załączniku kilka oryginalnych guzików 22 Demi Brigade (moja druga grupa rekonstrukcyjna) - i płaskie, i poczwórne uszy we francuskich guzikach.
E. Zimmermann napisał/a:
Jeszcze kilka drobiazgów ze Skarszew, podejrzewanych o napoleońskie pochodzenie. Połówka klamry z meduzą oraz klamra od rapci do szabli są łatwe do identyfikacji, choć kłopot w tym, że ich forma nie zmieniała się zbytnio na przestrzeni dziesięcioleci. Gorzej z pozostałymi drobiazgami, o których coś więcej może powiedzieć tylko znawca...
Delicje - czyli meduza i lwy - ulubione emblematy ówczesnych saperów (zatem również i moje)... Ale tak jak piszesz - wzór tych klamer był używany jeszcze długo. Tak jak w przypadku francuskiego tasaka AN IX, który był bezczelnie skopiowany przez Prusaków - i był w użyciu przez długe dziesięciolecia. Dlatego w tym przypadku warto dokładnie przyglądnąć się wykonaniu przedmiotów (także, a może przede wszystkim z tyłu). Łatwo odróżnić przedmioty z początku XIX wieku od tych kilkadzięsiąt lat późniejszych.
A z pozostałymi nie jest tak najgorzej. Eliptyczna blaszka nic mi nie mówi, ale pozostałe tak (szepczą całkiem wyraźnie). Widoczne płomienie są fragmentami emblematów tzw. (wybuchających) granatów. Noszone były najcześciej na ładownicach i ozaczano w ten sposób jednostki grenadierskie (chociaż takimi embematami posługiwały się również jednostki saperskie i artyleria). Kształt płomieni wskazywałby na "granaty" francuskie - ale to jeszcze musiałbym skonsultować z "kolegą od granatów" .
Pomógł: 3 razy Dołączył: 08 Maj 2008 Posty: 182 Skąd: Westpreussen
Wysłany: 2008-10-28, 08:09
Marcin napisał/a:
Co do guziora z cyfrą rzymską to coś mi świta, ale nie chcę walnąć babola - więc na razie wstrzymam się z komentarzem.
a nie jest to po prostu jedynka z epoki? i to co my bierzemy za "rzymską" trójkę (III) jest tak naprawdę cyfrą 111?
poniżej fotka guzika 117 regimentu.
tak czy siak: vive l'Empereur!!!
Litwini: M Balcius i E. Ivanauskas podają, że jest to 111 regiment piechoty liniowej. Z tym, że oni mają guzik od płaszcza, a w Skarszewach znaleźli mały guzik mundurowy.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum