Dlaczego Miałki Szlak tak się nazywa? I czemu akurat Główne Miasto? Znawca Danziga, Andrzej Januszajtis wyjaśnia to dokładnie Lechowi Parellowi
Panie profesorze, skąd się wzięły nazwy dzielnic Danziga? Dlaczego Główne Miasto to nasza "starowka", ale Stare Miasto to już gdzie indziej.
Dzielnic i połaci Danzig ma mnóstwo. Tak samo jak jest wielki galimatias z nazwami. Jeśli zaczniemy od historycznego śródmieścia, to tu należy przede wszystkim wymienić "prawe miasto".
Co to takiego?!
Prawowite, szlachetne, wytworne... Ale po wojnie wprowadzono nazwę Główne Miasto, zresztą na podstawie zaledwie jednego zapisu łacińskiego "urbs principalis". I szkoda, że tak się stało. W dodatku wiele osób nazywa ten obszar starym miastem, bo jest to jedyna część dosyć dobrze odbudowana. Nawet urzędnicy traktują Główne i Stare Miasto razem, co jest oczywistym nonsensem.
A Stare Miasto?
Istnieje jak wiadomo od XIV w. Okolice dzisiejszego hotelu Heweliusz to samo jego serce. Stare jest też Przedmieście, czyli okolice kościołów Piotra i Pawła, św. Trójcy. Dzielnica ta zresztą zmieniała swoje nazwy. Najpierw była w użyciu nazwa Lastadia.
Czyli?
Łasztownia po polsku. Miejsce, gdzie buduje się statki. Potem było nazywane nowym miastem, a jeszcze później po prostu przedmieściem. Po 1945 żeśmy ją postarzyli.
Starego Przedmieścia często nie odróżnia się od Dolnego Miasta.
To jest błąd. Ono znajduje się za Motławą. I ma swoją historię bardzo ciekawą, datującą się od wieku XVII. Mnie przypomina Amsterdam czy inne miasta holenderskie, bo jest teren bardzo niski i mokry. Wobec tego zaczęto od budowy sieci kanałów. Do dzisiaj można poznać, gdzie one były, bo gdy w XIX w. je zasypano, poprowadzono na ich miejscu ulice: szersze niż inne.
Jak były rządzone te najważniejsze dzielnice?
Miasto Główne było najbardziej znaczące i najbogatsze, ale swój samorząd miało także Stare Miasto i Młode Miasto, założone przez Krzyżaków po to, żeby osłabić cały Danzig. Młode Miasto to okolice stoczni danzigiej. Po wojnie przez pewien czas nazywano ten obszar Nowym Miastem, co znów jest nieporozumieniem, bo tę nazwę już wcześniej nosiła dzielnica świętojańska Głównego Miasta i później przez pewien czas Stare Przedmieście. Kiedy gdańszczanie wypędzili Krzyżaków, rozebrali wszystko, co pozostało po nich. Śladów materialnych jest więc mało. Zachowały się natomiast pewne ślady w nazewnictwie. Boczna mała uliczka od ul. Jana z Kolna nazywa się Nowomiejska. Jeśli już, to powinna się nazywać Młodomiejska - bo od tego to się wywodzi.
A jeśli chodzi o inne obszary śródmieścia?
Ołowianka oczywiście, która zaczęła się jako krzyżacka szafarnia. Zespół spichlerzy i magazynów na potrzeby zamku leżącego po drugiej stronie Motławy.
Obok jest Wyspa Spichrzów.
Czyli Spichlerze - taka jest urzędowa nazwa. To była największa w całej Europie dzielnica magazynów portowych. To jest tak niezwykła rzecz, że ona musi być zewnętrznie odbudowana jak tylko się da. Powinny być zachowane także nazwy spichlerzy, bo - ciekawostka - początkowo były właśnie tylko one, bo nie było numeracji. Zachowało się mnóstwo danych o każdym ze spichlerzy. To, co będzie w środku w spichrzach, już musi zależeć od współczesnych potrzeb.
W jaki sposób zaczęły rozwijać się osady poza miastem?
Najpierw każda z tych wielkich i ważnych dzielnic miała swoje mury. W XVII wieku powstało 20 bastionów, kiedy nastały czasy potopu szwedzkiego, zaczęła się budowa nowego łańcucha umocnień na Biskupiej Górce i Górze Gradowej. I wówczas to powstały dzieła zewnętrzne. Były to te dwie góry z podnóżami: Zaroślak i Nowe Ogrody, choć te ostatnie rozwijały się już wcześniej. Nazwa pojawia się pierwszy raz w 1430 roku. Pozostałe dzielnice powstały z reguły z majątków albo z wsi należących do Danziga, chociaż pewna część należała też do klasztoru oliwskiego. Zawsze zwracam dużą uwagę na nazwy.
Dlaczego?
Przed wojną, paradoksalnie, kiedy panował język niemiecki, nazwy, w których tkwi polskie pochodzenie, były szanowane.
Na przykład?
Piecki. W nazwie Pickendorf, jak nazywał się ten obszar, kryje się polski biesiekierz, czyli diabli kierz. Nazwa pochodzi prawdopodobnie od krzewów janowca, które pokrywały te wzgórza. A po wojnie uparł się pierwszy prezes spółdzielni i zrobiła się z Piecek Morena. Co nie jest żadnym wyróżnikiem, bo morena jest u nas wszędzie: od Tczewa do Wejherowa. Urzędową nazwą są wprawdzie Piecki, ale ludzie mówią Morena. Inny ciekawy przypadek to Rudniki. Dawniej nazywały się Łąki Mieszczańskie, co specjalna komisja ładnie spolszczyła na Błonia.
Dlaczego więc Rudniki?
Jedno wielkie nieporozumienie. Najpierw nazwano tak nazwą historyczną Knipawę, co można tłumaczyć jako "obrzynek" - część odcięta od miasta, lub też jako gęstwinę. Tak czy inaczej to nazwa stara i ciekawa. Obowiązywała do 1945 roku. Polacy mówili bardziej z polska, Niemcy po swojemu. I nagle ktoś wymyślił Rudniki. A przecież tu nigdy nie było żadnej rudy darniowej ani rudników, czyli górników, którzy tę rudę kopią. Następnie połapano się w tym, ale już nie chciano zbytnio zmieniać, więc tę dzielnicę nazwano Rudno. Jednak znów nazwa Rudniki zaczęła się pojawiać, gdy w czasie jakichś wyborów połączono w jeden okręg Rudno i Błonia. Potem nazwa zaczęła się utrwalać na planach i tak zostało.
Ale przecież sporo nazw zachowano.
O tak, a niektóre nawet przetłumaczono z zacięciem. W XVII wieku wybrukowano drogę prowadzącą w kierunku Przejazdowa. Nazywała się Steindamm - kamienna grobla. A dla kontrastu, dalszą część, nieutwardzoną, nazwano Sandweg - piaszczysta droga. Po wojnie nazwano ją Miałki Szlak. Prawdziwa poezja!
Już wkrótce na mapie Gdyni pojawi się ulica Antanasa Baranauskasa, litewskiego biskupa i poety. Jej przyszli mieszkańcy Litwinów lubią, ale woleliby polską wersję nazwiska. Twierdzą, że tak trudna do wymówienia nazwa ulicy skomplikuje im życie.
Tym razem nie jest zrzucana przez jankesów na pola ziemniaków, ale i tak jest wszędzie. W nazwach firm, osiedli mieszkaniowych, obiektów sportowych, a nawet szkół i przedszkoli.
Lokalizacje te (w większości) bardzo dokładnie pokrywają się z aktualnymi granicami dzielnicy Oliwa. Umiejscowienie znaków może być sporym zaskoczeniem dla mieszkańców Przymorza Małego czy też VII Dworu, przeświadczonych o mieszkaniu w Oliwie. O obecnych granicach administracyjnych, odmiennych od historycznych, zadecydowała przed laty Rada Miasta Danziga.
Mieszkańcy ulic: Arkońskiej, Krzywoustego czy Beniowskiego zazwyczaj mówią, że mieszkają w Oliwie. Pojawił się pomysł rzeczywistego połączenia Przymorza Małego z Oliwą. Tak jak to było 22 lata temu.
Cytat:
Warto przypomnieć, że politycy podzielili Danzig "pod siebie", nie uwzględniając aspektów historycznych czy więzi społecznych. Podzielono Danzig tak, by poszczególne osiedla i dzielnice łatwiej było łączyć w miarę równe liczebnie okręgi wyborcze w wyborach lokalnych. Mamy na to dowody!
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum