Wysłany: 2016-08-20, 12:10 Kule husyckiej bombardy w murach skarszewskiego zamku?
KULE HUSYCKIEJ BOMBARDY W MURACH SKARSZEWSKIEGO ZAMKU?
W poprzednim artykule zatytułowanym „Jak pierwotnie wyglądał skarszewski zamek” („Dziennik Kociewski”, 22.07.2016) wspomniałem o detalach architektonicznych w kształcie kamiennych półkul wmurowanych w ścianę południową i północną gotyckiego zamku. Uznałem je za bardzo istotne, gdyż określają pierwotną szerokość elewacji frontowej skarszewskiego zamku oraz stanowią dowód, że dwie jego wieże dobudowano w późniejszym okresie. Któż by bowiem zadał sobie trud umieszczania niemałych i atrakcyjnych elementów architektonicznych, jednocześnie zakrywając je grubymi murami wież?
Po publikacji kilka osób zwróciło się do mnie z pytaniem, czy tymi detalami architektonicznymi mogą być wielkie kamienne kule armatnie z czasów średniowiecza. Postanowiłem więc bardziej wnikliwie przyjrzeć się tej sprawie. I tak powstał ten artykuł zawierający m.in. dwie niemal zapomniane już legendy, choć na początku lat siedemdziesiątych ubiegłego wieku jedną z nich przedstawił czytelnikom „Głosu Wybrzeża” Franciszek Fenikowski.
Bezkrytycznie powielana informacja
Dotychczas w publikacjach o dziejach grodu nad Wietcisą często podawano informację, że w ściany skarszewskiego zamku wmurowano dwa duże „kamienie polne” na pamiątkę zwycięstwa nad husytami. Nikt nie napisał jednak, o jakie zwycięstwo chodzi. A przecież to husyci, czescy sprzymierzeńcy polskiego króla Władysława Jagiełły, toczącego wojnę z Krzyżakami, w 1433 r. najechali i bezkarnie złupili Pomorze Gdańskie, w tym również Skarszewy. Wtedy to oni byli zwycięzcami. Być może źródłem tej bezkrytycznie powielanej informacji jest obszerny artykuł Edwina Franciszka Kozłowskiego pt. „Zabytki Skarszew” („Jantarowe Szlaki”, Rok XV Nr 10, październik 1972). Czytamy tam: „Zamek Wysoki był rezydencją wojewodów pomorskich; często gościli w nim królowie i dygnitarze I Rzeczypospolitej. Zachowały się sale: królewska, rycerska i jadalna, lecz w stanie postępującej dewastacji. Na wysokości trzech metrów od strony północnej i południowej od zewnętrznej ściany murów wmurowali Krzyżacy dwa duże kamienie polne na znak zwycięstwa nad wojskami husyckimi, które w 1433 r. zajmowały miasto i zamek. Zamek Wysoki łączył się prawdopodobnie podziemnym gankiem z farą. Otaczające Zamek Wysoki baszty i mury nie zachowały się”.
Bardzo możliwe, że Edwin F. Kozłowski, rodowity skarszewianin, autor wielu artykułów i książek o dziejach grodu nad Wietcisą, potraktował jako fakty historyczne pewne wątki, które odnaleźć można jedynie w starej legendzie o cudownym ocaleniu zamku i zwycięstwie nad husytami. Stanowi to okazję do przedstawienia legendy, którą opowiadał ongiś, urodzony pod koniec dziewiętnastego stulecia, skarszewski kołodziej Józef Herbasz, a później jego syn Leonard.
Legenda o cudownym ocaleniu zamku
Za czasów krzyżackich gród nad Wietcisą najechali husyci, rabując i paląc okoliczne wioski. Ale choć mało kto odważył się przeciwstawić tak wielkiej armii, w Skarszewach napotkali zacięty opór. Na murach miejskich czekali na nich krzyżaccy rycerze i uzbrojeni mieszczanie. Gdy husyci przystąpili do ataku, zostali zasypani gradem strzał. Z murów lano na nich wrzącą smołę i zrzucano wielkie głazy. Jednakże mimo tak walecznej postawy obrońców, husyci zdobyli miasto. Rycerze wraz z mieszczanami w ostatniej chwili schronili się w zamku, który zaraz zaatakowali husyci. Wtedy z zamkowych okien posypały się na nich setki strzał kładąc trupem szeregi wroga. Po kilku nieudanych próbach zdobycia zamku husyci odstąpili od jego murów. Wśród obrońców zapanowała nieopisana radość, która wkrótce okazała się być przedwczesną. Pod osłoną nocy husyci przywiedli ogromną armatę, mogącą rozbić w pył zamkowe mury. Wszyscy zdawali sobie sprawę, że zamek ocalić może tylko cud. W tej wydawałoby się beznadziejnej sytuacji rycerze i mieszczanie wznieśli modły do św. Jerzego, ślubując za ocalenie wybudować na Chojnickim Przedmieściu kościół pod jego wezwaniem.
Tymczasem husyci wsypali już w gardziel armaty kilka wiader prochu i z niemałym trudem umieścili w niej ogromną kulę, która miała dokonać dzieła zniszczenia. Odpaleniu działa towarzyszył straszliwy huk, a wyrzucona z niego kula z niebywałą siłą uderzyła w zamek. Ale ku przerażeniu oblegających i radości obrońców, kamienna kula z wielkim łoskotem odbiła się od muru nie powodując żadnej szkody. Husyci nie dowierzając w to, co się stało, ponownie załadowali armatę, wsypując dwa razy więcej prochu. Również i tym razem kula odbiła się od muru nie pozostawiając najmniejszego śladu. Gdy husyci po raz kolejny chcieli załadować armatę, nad zamkiem pojawiła się świetlista postać św. Jerzego w zbroi, trzymającego w ręku włócznię wymierzoną w heretyckich wojowników. Widok ten wywołał tak wielki popłoch wśród najeźdźców, że porzucili broń i w śmiertelnej trwodze, tratując się wzajemnie, uciekli z miasta.
Wkrótce, spełniając śluby, wybudowano na Chojnickim Przedmieściu kościół pod wezwaniem św. Jerzego, patrona rycerzy. Z pozostawionej przez husytów spiżowej armaty odlano kościelne dzwony, a dwie kamienne kule, które miały zrównać zamek z ziemią, wmurowano w jego ściany na wieczną pamiątkę triumfu nad husytami. Wykonano też rzeźbę wotywną św. Jerzego zabijającego smoka, która zdobiła ongiś kościół pod jego wezwaniem, a teraz znajduje się w skarszewskiej farze.
„Okrągłe kamienie” i chleby „pięciogroszniaki”
Według innej legendy, którą poeta, prozaik, reportażysta i autor powieści historycznych Franciszek Fenikowski (1922-1982) usłyszał od mieszkańców Skarszew, „okrągłe kamienie” w zamkowych murach miały związek z budową skarszewskiego kościoła luterańskiego w 1741 r. Opublikował ją w jednym z odcinków cyklu „Pigułki ze starej apteki”, zatytułowanym „Skarszewski starosta” („Głos Wybrzeża”, 21/22 sierpnia1971r.). Tyle tylko, że zamiast Jakuba Floriana Narzymskiego, pełniącego wówczas funkcję starosty skarszewskiego i wojewody pomorskiego (od 1737 do 1758 r.), Fenikowski przez pomyłkę umieścił w legendzie późniejszego starostę i wojewodę Jana Jerzego Flemminga (od 1766 do 1771 r.). Według tego podania było tak. Na wybudowanie kościoła luterańskiego musiał wyrazić zgodę wojewoda pomorski, który miał siedzibę w skarszewskim zamku. Udali się więc do niego skarszewscy luteranie z pastorem na czele prosząc o pozwolenie na budowę, ale wojewoda powiedział im „Veto! Nie pozwalam!”. W tej sytuacji wyznawcy nauki Lutra odwołali się do króla Augusta III, ale ten za podszeptem wojewody postawił warunek: „ – A budujcie, budujcie sobie! Pamiętajcie wszakże, że jeśli zbór nie stanie w ciągu jednej doby, starościńska czeladź zburzy go do fundamentów. To moje ostatnie słowo. Możecie odejść!”.
Choć wydawało się to niemożliwe, dzięki pomocy gdańskich współwyznawców udało się skarszewskim luteranom zbudować zbór w 24 godziny. Wojewoda dowiedziawszy się o tym wpadł w szał: „Przemierzając w rozdrażnieniu izbę królewską, rycerską, jadalną na joannickim zamku pienił się z oburzenia. – Ja im pokażę – odgrażał się tupiąc butem. – Popamiętają mnie! Nękał też odtąd przeciwników, jak tylko mógł. Rozporządził np. by chleby pięciogroszniaki nie były większe niż okrągłe kamienie, które potem wmurowano na pamiątkę w zamkowy mur. Ostatecznie, aby sprawiedliwości stało się zadość, musiał przed gniewem głodnych plebejów ujść z warownej siedziby na wzgórzu podziemnym gankiem, który łączył ją z farą i młynem klekoczącym na łąkach, opodal ujścia Wietcisy do Wierzycy”.
Wmurowane na wysokości prawie czterech metrów „okrągłe kamienie” wydawały się Fenikowskiemu zapewne dużo mniejsze niż są w rzeczywistości. Gdyby wiedział, że średnica widocznej części takiego kamienia wynosi ok. 66 cm (o czym szerzej poniżej), to chyba nie pisałby o „głodnych plebejach”, gdyż tak wielkimi bochnami chleba za 5 groszy każdy najadłby się do syta.
Czy są to armatnie kule?
Omawiane kamienne detale architektoniczne w formie półkul wykonane z tzw. czerwonego granitu (w żadnym razie nie należy ich określać jako "kamienie polne", choć z głazów polnych zostały wykonane) rzeczywiście wyglądają jak wmurowane kule armatnie. Najprawdopodobniej intencją budowniczych zamku było, żeby przynajmniej na takie wyglądały. Na dzień dzisiejszy nie wiemy, jaką formę ma znajdująca się w murze dalsza część tych zabytkowych detali architektonicznych. Jednakże planowana przez skarszewskie władze rekonstrukcja gotyckiego zamku stanowi świetną okazją, żeby to sprawdzić, robiąc przy nich miejscową odkrywkę w murze.
Załóżmy, że są to kule. Ale czy mogą to być kule do średniowiecznych dział? Można mieć pewność, że tak wielkich bombard nie było w Skarszewach. Zapewne jednak na terenie wójtostwa tczewskiego (do którego w okresie krzyżackim należały Skarszewy) wytwarzano kamienne kule do dział różnego kalibru m. in. dla Malborka. Na Żuławach nie było kamieni, a w wójtostwie tczewskim występowały duże ich ilości. Wielkie kule do bombard, podobnie jak kamienie młyńskie, wykonywano w terenie, a dopiero po udanej obróbce zwożono do miejsca przeznaczenia. Tak można by wytłumaczyć obecność w Skarszewach kul do dział dużego kalibru. Niewykluczone, że uszkodzone w trakcie wykuwania kamienne kule do bombard wykorzystano jako detale architektoniczne. Ważny jest też fakt, że mniejsze kule armatnie znajdujące się w Muzeum Skarszew również wykonane są z tzw. czerwonego granitu.
Na potrzeby tego artykułu pracownicy Gminnego Ośrodka Kultury w Skarszewach, mieszczącego się w tzw. Zamku Joannitów, Andrzej Buchholc i Mateusz Glanert, wykonali pomiary kamiennych detali architektonicznych znajdujących się na wysokości prawie czterech metrów. Okazało się, że widoczna na dołączonym zdjęciu kamienna półkula ma ok. 66 cm średnicy. Dla przykładu warto podać, że zbliżoną średnicę (ok. 64 cm) miały kamienne kule burgundzkiej bombardy „De dulle Griet” („Szalona Małgośka”) z poł. XV w., które ważyły ok. 340 kg. Wiadomo też, że nie były to największe kule w tamtym czasie, czego przykładem jest austriacka bombarda „Pumhart von Steyer”. Powstała na początku XV w., a używane do niej kamienne kule miały przeszło 80 cm średnicy i wagę prawie 700 kg!
Jak wykazały badania archeologiczne, skarszewski zamek gotycki powstał na przełomie XIV i XV w. Niewątpliwie w trakcie jego budowy mury ozdobiono zachowanymi do naszych czasów kamiennymi detalami architektonicznymi, wyglądającymi jak wmurowane wielkie kule armatnie. Czy takimi są rzeczywiście? Według legendy na pewno tak. I tylko według legendy są to kule husyckie, stanowiące pamiątkę cudownego ocalenia zamku i triumfu nad husytami w 1433 r.
Edward Zimmermann
Polska Dziennik Bałtycki,
Dziennik Kociewski, 19.08.2016
Fot. 1.JPG Według legendy dwie kamienne kule armatnie wmurowano w ściany skarszewskiego zamku na pamiątkę jego ocalenia i triumfu nad husytami / Fot. Edward Zimmermann
Plik ściągnięto 9389 raz(y) 114,82 KB
Fot. 3.jpg Burgundzka bombarda „De dulle Griet” ("Szalona Małgośka") z poł. XV w. strzelała kamiennymi kulami o średnicy ok. 64 cm i wadze ok. 340 kg. / Źródło zdjęcia: https://de.wikipedia.org/wiki/Dulle_Griet
Plik ściągnięto 9389 raz(y) 119,38 KB
Fot. 4.jpg Do zbudowanej na początku XV w. austriackiej bombardy „Pumhart von Steyer” używano kamienne kule o średnicy przeszło 80 cm i wadze prawie 700 kg! / Źródło zdjęcia: https://de.wikipedia.org/wiki/Pumhart_von_Steyr
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum