- Wszędzie krew i ranni ludzie. Większość w panice lub szoku. Niektórzy wyglądali przerażająco - mówią świadkowie zderzenia pociągów osobowych pod Słupskiem, którzy jako pierwsi pomagali rannym. W sumie w wypadku ucierpiało 45 osób. Akcją ratunkową kierował na początku ranny lekarz, który jechał w jednym z wagonów.
Była godz. 9.10. Do stacji w Korzybiu zbliżał się pociąg osobowy ze Szczecinka, a w przeciwnym kierunku ruszał skład opóźniony o 15 min. - Usłyszeliśmy najpierw syrenę, a po chwili potężne uderzenie. Od razu ruszyliśmy w tamtym kierunku - opowiada Zbigniew Iwańczyk, dyżurny zmiany Straży Ochrony Kolei z Koszalina, który był akurat na rutynowym patrolu w Korzybiu.
Sześćset metrów od stacji pociągi relacji Słupsk - Szczecinek oraz Szczecinek - Słupsk zderzyły się czołowo. - To był horror. Wszędzie krew oraz ranni, płacz dzieci. Większość ludzi w panice albo w szoku - relacjonuje Bogusław Jaśkiewicz, starszy przodownik z patrolu SOK.
Lokomotywy, ciągnące piętrowe wagony, wbiły się w siebie z prędkością około 60 km/h. Skład ze Szczecinka w zasadzie pękł na pół.
Na szczęście jednym z przytomnych podróżnych był lekarz i choć sam ranny, na początku to on pokierował akcją ratunkową.
_________________ Kto głośny jak dzwon, ten pusty jak on...
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum