W roku 1992 byliśmy w okolicy na obozie harcerskim. Wówczas te ruiny budziły wiele zaciekawienia - odkryliśmy je w czasie nocnego przemarszu.
Szybki wgląd w internetowy szum pozwolił na wyłowienie takiej informacji:
Cytat:
Płociczno to miejsce, które za zaborów Niemcy nazywali Zieloną Doliną (Grunthal). W licznych reportażach też używa się nazw: Zielona Dolina czy Szmaragdowa Dolina. Do 1920 roku była zamieszkiwana głównie przez Niemców, którzy w 1906 r. zbudowali tu kościół z charakterystyczną, hełmiastą kopułą.
Dziś stoi przy nim piękna figura Chrystusa, onegdaj znajdująca się w zdobionej witrażami altanie w ogrodzie pastora. Po ogrodzie zostały wielkie betonowe kikuty.
Pomógł: 50 razy Wiek: 52 Dołączył: 10 Maj 2008 Posty: 4792 Skąd: Gdynia Mały Kack
Wysłany: 2009-02-20, 11:25
Ciekawe informacje które warto byłoby zweryfikować:
Cytat:
Największą budowlą w Płocicznie jest kościół z 1906 roku z charakterystyczną, hełmiastą kopułą. Oczywiście wzniesiony dla ewangelików. Dziś przed kościołem stoi piękna figura Jezusa Chrystusa. Niegdyś stała w jednej z altan (zdobionej witrażami) w ogrodzie. Na jej podstawie widniał napis: „Ja i mój dom chcemy Panu służyć”.
Najpiękniejszą częścią wioski był ogród znajdujący się na tyłach plebanii. Jego twórcą był ksiądz Johannes Muldrad. W ogrodzie znajdowały się ganki porośnięte krzewami jaglicami i alejki prowadzące do dwóch altan. Rozświetlały je kolorowe lampiony zawieszone pod sufitem. Na końcu ogrodu stało kamienne popiersie Hindenburga o wysokości pięciu metrów. Po bokach znajdowały się wysokie kolumny, połączone grubym łańcuchem. Twórcą tego dzieła był Bruniecki z Chwarzna.
Kilkanaście lat później o ogród przestano dbać. Dzisiaj zostały po nim tylko tajemnicze betonowe kikuty. Natomiast plebania spłonęła. [...]
Pomógł: 19 razy Wiek: 94 Dołączył: 07 Maj 2008 Posty: 6911 Skąd: Oliva
Wysłany: 2009-02-20, 22:54
No to zacytujmy pozostałe fragmenty tej opowieści. Dzis jest na epulsie, jutro może jej nie być.
Cytat:
Płociczno – malutka wieś schowana w pięknych lasach, niegdyś tętniąca życiem. W dolinie dwa niewielkie jeziora oddzielone polną drogą. Kilkanaście, no, może kilkadziesiąt domów. W czasach przed I wojną światową życie toczyło się tu zupełnie inaczej. Wówczas wieś nazywała się Grunthal, co po niemiecku oznacza „Zielona Dolina. Głównie zamieszkiwała ją ludność pochodzenia niemieckiego. To oni troszczyli się o rozwój tutejszej kultury.
(...)Mieszkańcy wsi bawili się w karczmie. Jej właścicielem był człowiek o nazwisku Kiełbasa (zmieniał nazwisko na Raczyński). Muzykanci wychodzili na schody karczmy i trąbami nawoływali ludzi do zabawy. Zespół muzyczny nazywał się „Bracia Ossowscy”. I przyjeżdżał z Zamku Kiszewskiego. W środku znajdowała się średniej wielkości sala, gdzie tańczyli ludzie z Lip, Wygonina, Płociczna, Cieciorki, Bartla i innych wsi.
Dzieci uczyły się jednoizbowym budynku szkolonym z cegły. Nauczał je nauczyciel Cyrn. Zginął podczas I wojny światowej. Pani Franciszka ma też przykre wspomnienia z dzieciństwa, na przykład to o największej tragedii, do jakiej doszło w Płocicznie. Ósma klasa z Lip po rozdaniu świadectw wypłynęła na jezioro wbrew zakazowi nauczycielki. Łódka zatonęła. Uratowała się jedna dziewczynka. Nauczycielka trafiła do więzienia.
W czasie II wojny światowej przywieziono do Płociczna trzech rannych żołnierzy. Kiedy umarli, pochowano ich przed plebanią. Ich groby zostały zdewastowanie.
Rozmawiałem dzisiaj z red. Dorotą Abramowicz (Polska Dziennik Bałtycki), której temat związany z zabytkami Płociczna jest doskonale znany. Dowiedziałem się, że mieszkańcy tej miejscowości, wybierając się do omawianego przez nas miejsca, mówią: "Idziemy na Bismarki". Jest więc bardzo prawdopodobne, że rzeczywiście znajdował się tam pomnik z popiersiem Bismarcka lub Hindenburga. Według wiedzy red. Abramowicz, intrygująca budowla powstała równolegle z budową kościoła. Z tego wynika, że miejsce to było raczej poświęcone Bismarckowi, gdyż Paul von Hindenburg zdobył sławę dopiero po zwycięskiej bitwie pod Tannenbergiem w 1914 roku.
To miejsce robi wrażenie, ale im bardziej ocieram się o kamienie połączone betonem czuję "oddech tego miejsca. Szukając rozwiązania klasycyzmu tego miejsca znlazłem odpowiedz na to pytanie!!
W dniu 23 października 1894 r. nowym wikarym (Hilfsprediger) w Płocicznie został Johannes Mühlradt w swojej książce napisał o tym, że na przełomie XIX i XX wieku przy plebanii założył na niewielkim wzgórzu ogród, gdzie posadził około 200 drzew owocowych różnego gatunku. Ogród ten miał być przykładem dla mieszkańców, jak należy prowadzić sady. W ogrodzie na tyłach plebanii ( spłonęła w czasie działań wyzwoleńczych w marcu 1945 r.) były liczne ganki porośnięte krzewami, jaglicami i alejki prowadzące do dwóch altan. Rozświetlały je kolorowe lampiony zawieszone pod sufitem altanek. W jednej z altan zdobionej witrażami stała figura Jezusa Chrystusa, a na jej podstawie widniał napis Ja i mój dom chcemy Panu służyć. Figura ta została później przeniesiona i ustawiona koło kościoła. Na końcu ogrodu ( na północ od plebanii) znajdował się kamienno-betonowy krąg z kolumnami na jego obwodzie, połączonymi grubym łańcuchem, oraz stojącą po środku podstawą pomnika, na którym stała granitowa rzeźba marszałka Hindenburga o wysokości 5 m. Po odzyskaniu przez Polskę niepodległości o ogród przestano dbać i ulegał on powolnej degradacji . Dzisiaj pozostały tam zwietrzałe kolumny i przewrócony cokół na którym stał pomnik Hindenburga! Nie wiadomo co się stało z pomnikiem, prawdopodobnie został zdemontowany wiosna 1920 roku.
O i cała historia tego miejsca, dla "koneserów" podaje,że jestem w posiadaniu oryginalnej ryciny tego miejsca z 1905 roku!
Johannes Mühlradt urodził się w 1867 roku w Gilgenburg (Prusy Wschodnie). Dorastał w Chojnicach, gdzie jego ojciec był burmistrzem i funkcję tę sprawował w 1881 roku . Parafię w Płocicznie Mühlradt objął 23 października 1894 roku . Wybudował w Płocicznie, kościół i plebanię, oraz kościół w Kaliskach, który był filią kościoła w Płocicznie. W 1924 roku na skutek malejącej ilości ewangelików parafia w Płocicznie wraz z kościołem w Kaliskach, zostały wchłonięte przez parafię w Nowym Barkoczynie. Jej proboszczem został, przeniesiony z Płociczna Johannes Mühlradt. Zmarł 1 pździernika 1928 roku po mszy na udar . Mühlradt był autorem wielu artykułów i książek, które prawie wszystkie drukował u Kafemana w Danzigu . Jego książki to m.in. „Aus Konitz vergangen Tagen”, „Die allzeit getrue Stadt Konitz”, Aus der Heide für die Heide”, „Ernste und heitere Reimereien”, Deutsche, verkauft Euer Land nicht ohne Not an die Polen”, Die Tuchler Heide in Wort un Bild”. Ta ostatnia praca liczyła 22 tomy i przedstawiała Bory Tucholskie, życie ich mieszkańców i stosunki panujące pomiędzy Polakami i Niemcami .
(...) Na końcu ogrodu ( na północ od plebanii) znajdował się kamienno-betonowy krąg z kolumnami na jego obwodzie, połączonymi grubym łańcuchem, oraz stojącą po środku podstawą pomnika, na którym stała granitowa rzeźba marszałka Hindenburga o wysokości 5 m. (...)
Oto i cała historia tego miejsca, dla "koneserów" podaje,że jestem w posiadaniu oryginalnej ryciny tego miejsca z 1905 roku!.
Gena
Gratuluję rozwikłania tajemnicy tej niezwykłej budowli !!!
Zapewne na rycinie z 1905 roku nie ma jeszcze pomnika Hindenburga, gdyż jak napisałem wcześniej: "Paul von Hindenburg zdobył sławę dopiero po zwycięskiej bitwie pod Tannenbergiem w 1914 roku". Wcześniej pomników mu nie stawiano.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum