W Gdyni w piątek zostanie uczczona pamięć osób, które zginęły w największej morskiej tragedii na świecie. Około 20 tysięcy Niemców, głównie cywili i rannych żołnierzy zatonęło pod koniec drugiej wojny światowej na pokładach statków "Wilhelm Gustloff", "Steuben", "Goya".
Część z widzów, którzy obejrzeli film "Titanic", jest przekonanych, że widziało rekonstrukcję największej morskiej katastrofy w dziejach, bo zginęły w niej aż 1523 osoby. Jednak Bałtyk jest świadkiem znacznie większej tragedii.
64 lata temu radzieckie okręty podwodne zatopiły na Bałtyku trzy statki wywożące niemieckich uciekinierów z Prus Wschodnich. 30 stycznia 1945 roku zatonął "Wilhelm Gustloff", niespełna dwa tygodnie później "Steuben", w kwietniu zaś "Goya". Szacuje się, że na tych trzech statkach w sumie zginęło 20 tysięcy ludzi.
"Wilhelm Gustloff", przed wojną luksusowy statek pasażerski, był jedną z jednostek użytych zimą 1945 r. do ewakuacji gromadzących uciekinierów z całych Prus Wschodnich. W swój ostatni rejs wypłynął 30 stycznia z Gdyni z blisko 10 tys. osób na pokładzie. Po kilku godzinach, nocą, gdy statek był na wysokości Ustki, został trafiony przez radzieckie torpedy. "Za ojczyznę", "za naród radziecki" i "za Lenigrad" - tak napisali na pociskach sowieci. Statek tonął ponad godzinę, ci, którzy się od razu nie utopili, konali z zimna w lodowatej wodzie przy 20-stopniowym mrozie. Z tłumu uciekinierów uratowało się około 1000 osób.
Na "Goi", która zatonęła 16 kwietnia 1945 roku, 12 mil morskich od Łeby, zginęło 7 tysięcy ludzi. Uratowano tylko 165 rozbitków. Kolejne miejsce w tej ponurej statystyce zajmuje "Steuben": 10 lutego 1945 roku zginęło na nim "tylko" trzy i pół tysiąca ludzi, to i tak dwukrotnie więcej niż na "Titanicu".
Jednak storpedowanie okrętów wojennych, idących w konwoju, było zgodne z prawem wojennym, a konkretnie z układem londyńskim z 1936r. regulującym zasady prowadzenia wojny podwodnej.
Obchody 64. rocznicy morskiej tragedii
W piątek 30 stycznia, w Kościele Matki Bożej Nieustającej Pomocy w Gdyni o godz. 14.30 odbędzie się msza św. w 64. rocznicę tragedii zatopienia statków pasażerskich "Wilhelm Gustloff", "Goya" i "Steuben" przez okręty podwodne floty sowieckiej.
Po mszy św. nastąpi złożenie kwiatów oraz zapalenie zniczy na Skwerze Kościuszki za Akwarium Gdyńskim.
W uroczystości udział wezmą m.in.: Konsul Generalny Niemiec, przedstawiciele władz państwowych, Łucja Bagińska - uratowana z katastrofy, członkowie Mniejszości Niemieckiej z północy Polski.
Wilhelm Gustloff: 64. rocznica największej morskiej tragedii
Kolejny raz wypada przypomnieć największą tragedię morską wszech czasów. O „Wilhelmie Gustloffie” i innych statkach zatopionych w 1945 r. pisał przed rokiem Dawid Majer. Wspominając dzisiaj tragiczną noc 30 stycznia 1945 r., przyjrzyjmy się kontekstom historycznym tego wydarzenia.
Pasażerski statek m/s Wilhelm Gustloff zbudowany został w 1937 r. jako flagowy statek i duma nazistowskiej organizacji Kraft durch Freude ("Siła przez radość"). Organizacja ta była częścią hitlerowskiego związku zawodowego o nazwie Deutsche Arbeitsfront (DAF). Oczywiście nie był to typowy związek zawodowy, a kontrolowany w 100 proc. przez partię i państwo twór służący utrzymywaniu niemieckich robotników w dyscyplinie i wywieraniu na nich wpływu ideologicznego. Nie można jednak pominąć faktu, że obok wspomnianych celów, DAF rzeczywiście dbał o swoich członków. Robotnik pozostający w zgodzie z narodowo-socjalistyczną ideologią mógł liczyć na wsparcie i opiekę DAF, związek zapewniał mu również pewne przywileje, w tym bardzo zbliżone do znanych nam z czasów PRL "wczasów pracowniczych" formy zorganizowanego wypoczynku. Temu właśnie celowi służyć miał statek.
Otrzymał imię bohatera ideologii nazistowskiej, Wilhelma Gustloffa, propagatora i producenta materiałów antysemickich, zastrzelonego w 1936 r. przez żydowskiego studenta medycyny Davida Frankfurtera. Oczywiście nazistowska propaganda uczyniła z tego zabójstwa koronny argument dowodzący istnienia "żydowskiego spisku". Co ciekawe, zamachowiec uniknął wyroku śmierci, spędził w szwajcarskim więzieniu 9 lat, a po wojnie zamieszkał w Palestynie, gdzie zmarł dopiero w 1982 r.
"Wilhelm Gustloff", piękny i nowoczesny wycieczkowiec, pływał przez dwa lata po morzach i oceanach, zapewniając utrudzonym budowaniem potęgi ekonomicznej III Rzeszy robotnikom zasłużony wypoczynek. Odbył około 50 rejsów.
Po wybuchu wojny "Wilhelm Gustloff" stał się początkowo statkiem szpitalnym, a od 1940 r. pływającymi koszarami dla załóg okrętów podwodnych Kriegsmarine.
Hannibal u bram
Kiedy wiadomo było już, że Niemcy wojnę przegrały, a ze wschodu zbliżała się nieubłaganie Armia Czerwona, statek został przeznaczony do udziału w akcji "Hannibal". Nazwa akcji, której celem było ewakuowanie maksymalnej ilości Niemców z terenów, które, jak słusznie przypuszczano, zostaną zajęte przez Rosjan, nawiązywała do łacińskiej sentencji "Hannibal ante portas" - Hannibal u bram - wróg się zbliża.
30 stycznia 1945 r. "Wilhelm Gustloff" wyszedł z Gdyni, która nazywała się wówczas Gotenhafen, wioząc wprawdzie grupę niemieckich żołnierzy (ok. 1200 ludzi), kadetów marynarki wojennej i oddział dziewcząt ze służb pomocniczych Wehrmachtu, ale głównie tysiące uciekinierów z Prus Wschodnich, Zachodnich i Danziga. Nie wiadomo ilu dokładnie miał pasażerów. Różne źródła podają liczby od 8 do ponad 10 tysięcy.
Bohater Związku Radzieckiego
Pierwszego dnia rejsu, około godziny 21, na wysokości Łeby, trafiony został trzema z czterech torped wystrzelonych w jego kierunku przez radziecką łódź podwodną "S-13", dowodzoną przez kapitana Aleksandra Marinesko, który gwałtownie musiał wykazać się bojową skutecznością i oddaniem radzieckiej sprawie, po serii pijackich wybryków, kończących się nie stawieniem się na czas na okręcie, co uznawano za dezercję. Zarzucano mu również "rozwiązłość obyczajową".
Zatopienie „Gustloffa” uzupełnił Marinesko w parę dni później, 10 lutego 1945 r., posłaniem na dno innego niemieckiego transportowca "Steuben". Na niewiele mu się jednak te sukcesy zdały, skoro jeszcze w tym samym roku został pozbawiony dowództwa okrętu podwodnego i zdegradowany. Po wojnie pływał czas jakiś w marynarce handlowej, a w końcu osiadł na lądzie. Zmarł w 1963 r. Wkrótce po jego śmierci przypomniano sobie o nim i jego akcji na Bałtyku na początku 1945 r. Sowiecka propaganda wykreowała go na ikonę radzieckiej marynarki wojennej, wzór dla wszystkich podwodniaków. Pośmiertnie przyznano mu również order bohatera Związku Radzieckiego.
Największa tragedia morska w historii
"Wilhelm Gustloff" trafiony trzema torpedami tonął szybko. W godzinę po ataku radzieckiego okrętu podwodnego zniknął pod powierzchnią wody. Temperatura powietrza wynosiła tej nocy -21ºC. Szanse na uratowanie się z tragedii były niewielkie. Kiedy na miejsce zatonięcia statku przybyły niemieckie okręty, udało im się wyciągnąć z wody zaledwie 838 żywych ludzi. Dla porównania, na słynnym Titanicu płynęło 2208 ludzi, z których zatonięcie przeżyło 704.
Zatonięcie "Gustloffa" jest bezsprzecznie największą morską tragedią w historii. Liczbę ofiar, zmarłych głównie z wychłodzenia organizmu, oceniać trzeba na od siedmiu do dziesięciu tysięcy osób.
Po latach
Sprawa "Wilhelma Gustloffa" budzi do dzisiaj poważne emocje. Dla Niemców jest on symbolem cierpienia narodu niemieckiego w ostatnim okresie wojny. Dla drugiej strony konfliktu, na przykład Polaków, których cierpienia z całego okresu II wojny światowej były wręcz niewyobrażalne, kilka tysięcy Niemców, którzy utracili życie uciekając przed Rosjanami, to kropla w morzu ofiar tych tragicznych sześciu lat. Taka postawa nie dziwi. Dziwi natomiast triumfalizm niektórych, w bardzo ostrych słowach wyrażających niejednokrotnie aprobatę dla "sprawiedliwości" historii, której karzącym ramieniem był kapitan Marinesko. Myślę, że z perspektywy sześćdziesięciu lat wypadałoby wykazać się większą wielkodusznością i prostym, ludzkim współczuciem dla ludzkiej tragedii.
Ofiary tej katastrofy i dwóch innych, które miały miejsce w tym samym czasie nie mają realnego pomnika. Mają za to pomnik wirtualny, od kilku lat istniejący na stronie Akademii Rzygaczy.
Jednak storpedowanie okrętów wojennych, idących w konwoju, było zgodne z prawem wojennym, a konkretnie z układem londyńskim z 1936r. regulującym zasady prowadzenia wojny podwodnej.
Pijaństwo Marineski ma tutaj znikome znaczenie. Kapitan Gutloffa także za kołnierz zapewne nie wylewał
_________________ "Piszę do ciebie mały gryps, wiedz że broniłem poczty w Gdańsku, tak, dzisiaj rozstrzelają nas..." Horytnica.
Pomógł: 14 razy Dołączył: 09 Maj 2008 Posty: 1468 Skąd: Wolne Miasto
Wysłany: 2009-02-09, 22:13
Ja pisałem o ludzkiej tragedii i jej historycznych kontekstach, nie o układach regulujących.
A na czym, jeśli wolno spytać, opierasz przekonanie o pijaństwie dowódcy Gustloffa? Na jakichś źródłach, czy tak sobie, jak zwykle, walnąłeś?
Pomógł: 3 razy Dołączył: 28 Maj 2008 Posty: 889 Skąd: Gdańsk-Brętowo
Wysłany: 2009-02-09, 22:40
O pijaństwie D-cy Gustloffa tak samo jak Ty o pijaństwie Marineski Ot, schemat i stereotyp że każdy Rosjanin to alkoholik A jak był z Czerwonej Floty to na pewno alkoholik. Wątpię aby jego pijaństwo miało jakieś potwierdzenie w wiarygodnych źródłach.
Ofiary, pewnie że tragedia. Ale nie można moim zdaniem nigdy pomijać okoliczności, w jakich doszło do tej tragedii. Potrzymuję to, co powiedziałem już nieraz w tej sprawie. Wątpię aby Rosjanie storpedowali przepisowo oświetlony okręt, nieuzbrojony, opatrzony znakami Czerwonego Krzyża itd. W latach 1941-45 chyba nie było takiego przypadku na Bałtyku czy Morzu Czarnym.
Szkoda że niektórzy te argumenty i inne pomijają. W tym Ty w swoim artykule
_________________ "Piszę do ciebie mały gryps, wiedz że broniłem poczty w Gdańsku, tak, dzisiaj rozstrzelają nas..." Horytnica.
Pomógł: 19 razy Wiek: 95 Dołączył: 07 Maj 2008 Posty: 6911 Skąd: Oliva
Wysłany: 2009-02-09, 22:45
Ponury napisał/a:
O pijaństwie D-cy Gustloffa tak samo jak Ty o pijaństwie Marineski Ot, schemat i stereotyp że każdy Rosjanin to alkoholik A jak był z Czerwonej Floty to na pewno alkoholik.
A coś Ty taki obrońca Rosjan dzisiaj.
To nie stereotyp. Co do Marinesko to najpierw poznaj fakty zanim zaczniesz je podważać. TAKA dyskusja z Tobą nie ma sensu.
Mimo pewnych problemów z dyscypliną (nadużywanie alkoholu na w bazie), pod koniec 1942 Marinesko został awansowany na komandora podporucznika (kapitana 3. rangi)
Cytat:
rozkazem ministra marynarki wojennej Nikołaja Kuzniecowa z 13 września 1945 za lekceważenie obowiązków, "systematyczne pijaństwo i rozwiązłość obyczajową", Marinesko został odsunięty od służby na okrętach podwodnych i zdegradowany do starszego lejtnanta.
Ostrzegam.
Polemika i podważanie stwierdzeń innych nie poparte niczym (czyt. wiedzą i faktami) będzie skutkować ostrzeżeniami w "kolorze".
Ponury napisał/a:
Wątpię aby Rosjanie storpedowali przepisowo oświetlony okręt
Pomógł: 14 razy Dołączył: 09 Maj 2008 Posty: 1468 Skąd: Wolne Miasto
Wysłany: 2009-02-10, 04:18
Ile razy już na tym forum (a o ile pamiętam to i na innym) mówiono Ci, żebyś napierw coś poczytał, a potem coś napisał dopiero?
I nie tygrysy i tego typu literaturę, bo pięty mnie bolą jak czytam to co wypisujesz.
Ale że mam zwyczaj podejmować polemikę rzeczową to:
Nigdzie i nigdy nie twierdziłem, że Marinesko storpedował Gustloffa, który był
Cytat:
przepisowo oświetlony okręt, nieuzbrojony, opatrzony znakami Czerwonego Krzyża itd.
Skąd czerpiesz w ogóle takie koncepcje?
Gustloff był okrętem Kriegsmarine i nikt nie oskarża (przynajmniej nikt przy zdrowych zmysłach) Marineski o zbrodnię. Mało tego - wielu i słusznie uważa jego akcję za wyczyn godny podziwu z punktu widzenia techniki ataku okrętem podwodnym.
Ale co to zmienia?
Przypomina mi się (nie wiem czemu) maksyma S.Lema:
Nikt nic nie czyta, jak czyta to nie rozumie, a jak rozumie to niewłaściwie.
Pomógł: 3 razy Dołączył: 28 Maj 2008 Posty: 889 Skąd: Gdańsk-Brętowo
Wysłany: 2009-02-12, 19:53
Grün napisał/a:
Nigdzie i nigdy nie twierdziłem, że Marinesko storpedował Gustloffa, który był przepisowo oświetlony okręt, nieuzbrojony, opatrzony znakami Czerwonego Krzyża itd.
No właśnie. Zręcznie unikasz tego tematu (iż w myśl prawa wojny był to normalny okręt wojenny) w swoich wypowiedziach i artykułach. Piszesz jedynie o ofiarach, bez żadnego kontekstu historycznego. Moim zdaniem bez tego kontekstu jest to zwyczajne fałszowanie historii. Przeciętny czytelnik może sądzić, iż był to jedynie bezbronny okręt, z zaokrętowanymi jedynie cywilam itd.
Grün napisał/a:
Skąd czerpiesz w ogóle takie koncepcje?
Przykładowo z lektury Twojego ostatniego artykułu.
Grün napisał/a:
Gustloff był okrętem Kriegsmarine i nikt nie oskarża (przynajmniej nikt przy zdrowych zmysłach) Marineski o zbrodnię. Mało tego - wielu i słusznie uważa jego akcję za wyczyn godny podziwu z punktu widzenia techniki ataku okrętem podwodnym.
Piszesz o tym co najmniej istotne. Podpowiem Ci: A jak jego zatopienie Twoim zdaniem ma się do prawa wojny?
Grün napisał/a:
Ale co to zmienia?
W czasach zakłamywania historii bardzo wiele zmienia.
Grün napisał/a:
Przypomina mi się (nie wiem czemu) maksyma S.Lema:
Nikt nic nie czyta, jak czyta to nie rozumie, a jak rozumie to niewłaściwie.
Ja też nie wiem czemu akurat to ci się przypomina. Mi się przypomina co innego, ale pominę to milczeniem
_________________ "Piszę do ciebie mały gryps, wiedz że broniłem poczty w Gdańsku, tak, dzisiaj rozstrzelają nas..." Horytnica.
Pomógł: 14 razy Dołączył: 09 Maj 2008 Posty: 1468 Skąd: Wolne Miasto
Wysłany: 2009-02-13, 00:23
Tak oczywiście - bo prawdą w Twoim wydaniu było by jedynie gdyby napisać, że bardzo dobrze, że głupi hitlerowcy się potopili tak?
Co zaś do zarzutu fałszowania historii przez mnie, to wybacz, ale przejąłby mnie może, gdybym usłyszał go od kogoś kto historię zna. Z Twoich ust mnie zupełnie nie rusza.
Na przyszłość - nie czytaj moich tekstów, bo nie są one przeznaczone dla ludzi myśłących kategoriami nacjonalistycznymi.
Pomógł: 3 razy Dołączył: 28 Maj 2008 Posty: 889 Skąd: Gdańsk-Brętowo
Wysłany: 2009-02-13, 23:59
Grün napisał/a:
Na przyszłość - nie czytaj moich tekstów, bo nie są one przeznaczone dla ludzi myśłących kategoriami nacjonalistycznymi.
A właśnie że będę czytał Może w końcu przestaniesz kiedyś pomijać kontekst wydarzeń? Natomiast przypinanie łatki nacjonalisty to jedynie przejaw Twojego prymitywizmu i spojrzenia na temat jedynie z pozycji uciekinierów. Każdy kto odważy się z Tobą nie zgodzić to nacjonalista? Oryginalne
Gdy argumentów brak, uciekasz do wypisywania takich głupot. Do sedna tematu jakoś się nie odniosłeś.
_________________ "Piszę do ciebie mały gryps, wiedz że broniłem poczty w Gdańsku, tak, dzisiaj rozstrzelają nas..." Horytnica.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum