Wolne Forum Gdańsk
Forum miłośników Gdańska

Historia - Zaślubiny 1920

Grün - 2010-02-17, 21:10
Temat postu: Zaślubiny 1920
Zostałem ostatnio skłoniony do napisania o pierwszej (choć jednej z licznych) uroczystości podczas których para kochanków postanowiła zalegalizować swoją trudną miłość.
Niby wiadomo, że Puck, że Haller, że dwa platynowe pierścienie... Ale poza tym okazuje się, że wydarzenie, które miało miejsce zaledwie 90 lat temu osnute jest jakąś dziwną mgłą rozbieżnych relacji, a zdjęcie jest jedno i w sumie niewiele na nim widać. Może wspólnie uda nam się dojść do jakichś konstruktywnych wniosków?

Odnośniki do cyklu artykułów na MM:
cz. I, cz. II, cz. III, cz. IV

fritzek - 2010-02-17, 21:17

Dziwne jest to, że tak z tak znaczącego wydarzenia nie zachowały się żadne fotografie. Aparat fotograficzny w tamtych czasach może nie był tak powszechny jak z czasów nam znanych, ale też nie był absolutnie unikalny.

Ciekawi mnie też gdzie zostały wykonane pierścienie :idea:

Grün - 2010-02-17, 21:19

Biorąc pod uwagę listę obecnych gości, dziwi brak fotoreporterów.
feyg - 2010-02-17, 21:34

Grün napisał/a:
Biorąc pod uwagę listę obecnych gości, dziwi brak fotoreporterów.

Może z uwagi na teren wojskowy? To to samo miejsce...


źródło

fritzek - 2010-02-17, 21:39

Ale przy znaczących wydarzeniach zawsze robiono zdjęcia. Jeżeli odbywały się na terenach objętych zakazem fotografowania, to postronnym nie zezwalano na to. Za to zawsze był jakiś oficjalny fotograf. :idea:
Grün - 2010-02-17, 22:01

No cóż... na zdjęciu zamieszczonym w poście otwierającym wątek widać znacznie więcej niż byłoby widać na fotografii pokazującej scenę wrzucania pierścienia do wody. Skoro zezwolono na tak "niebezpieczne" zdjęcie, dlaczego nie miano by pozwolić na zdjęcie kilku osób nad samym brzegiem?
fritzek - 2010-02-17, 22:14

Być może sceneria tego aktu mocno odbiegała od romantycznych opisów i obrazu Kossaka. Może zniszczono materiał zdjęciowy?
Hagedorn - 2010-02-18, 08:10

fritzek napisał/a:
Ciekawi mnie też gdzie zostały wykonane pierścienie :idea:


prawdopodobnie w Danzigu. jest też pewna rozbieżność dot. tych pierścieni - Wikipedia podaje:
Cytat:
Tego dnia, przed zaślubinami, odbyło się spotkanie generała i delegacji władz Polski w Danzigu z tamtejszą Polonią, która ofiarowała na ręce gen. Hallera dwa platynowe pierścienie. Pierścienie te były sfinansowane przez polskich gdańszczan, np. rodzinę Leszczyńskich czy Raciniewskich.


zaś Wrota Pomorza w artykule Krystiana Sagoli:
Cytat:
9 lutego 1920 r. przyjechał do Danziga, na czele polskiego wojska, dowódca frontu pomorskiego gen. Józef Haller. Danziga Polonia przywitała go wręcz entuzjastycznie. W jej imieniu wojewoda pomorski Stanisław Łaszewski wręczył mu dwa platynowe pierścienie zaślubinowe jako„symbol jedności Macierzy z morzem i powrotu Polski nad Bałtyk”.

to w końcu wojewoda czy polskie rodziny? a może rodziny wręczyły najpierw pierścienie wojewodzie z prośbą o przekazanie generałowi?

co do samych zaślubin to jest jeszcze jedno zdjęcie wykonane tuż nad brzegiem grupie "wrzutowej" - we wzmiankowanym artykule Wrót Pomorza:
:arrow: http://www.wrotapomorza.p...aslubinyzmorzem
gen. Haller wspomina, że pogoda była fatalna, zresztą na pierwszym zdjęciu widać las parasoli, nie dziwi mnie więc, że fotografowie w tym dniu nie szaleli raczej...

na koniec ciekawostka - niemiecki znaczek z polskim nadrukiem wyszperany w sieci

Grün - 2010-02-18, 08:57

Hagedorn napisał/a:
to w końcu wojewoda czy polskie rodziny? a może rodziny wręczyły najpierw pierścienie wojewodzie z prośbą o przekazanie generałowi?


Wręczał Józef Wybicki. Łaszewski był w delegacji i jechał z Hallerem od Torunia. Trochę idiotyczne byłoby gdyby nagle w Danzigu na dworcu przypomniał sobie, że miał mu wręczyć jakieś pierścienie...

feyg - 2010-02-18, 09:44

Wspomnienia Stanisława Wojciechowskiego, bosmanmata 3 Plutonu 1 Kompanii I Baonu Morskiego:
Cytat:
Po okresie silnych mrozów , przyszła odwilż na Wybrzeżu. Zatoka była częściowo pokryta lodem, miejscami lód, miejscami woda, lecz przy brzegach pasem kilku metrów zalegał nieprzerwanie stały lód. Wypełniał on szczelnie małe zatoczki przybrzeżne.

Rankiem dnia 10 lutego 1920 roku, przyszedł rozkaz, że ja, to jest ówczesny bosman mat wraz z 3-cim plutonem 1- szej kompanii, I-go Baonu Morskiego, jesteśmy przydzieleni do sztabu generała Józefa Hallera i będziemy brać udział w uroczystościach "Zaślubin Polski z Morzem".

Dzień był posępny, chmurny, mżył przelotny deszcz. Zatoka Pucka była cicha i spokojna, niczym nie przypominała groźnego morza.

Na łąkach puckich, w pobliżu hangarów lotniczych i koszar Marynarki Wojennej, u wylotu ześlizgu wodnopłatowców do morza, w odległości 2 metrów od wody, pokrytej w tym miejscu lodem stał generał Józef Haller w otoczeniu wyższych oficerów sztabowych. Wszyscy na koniach. Po obydwu stronach ześlizgu wodnopłatowców stali w gęstej ciżbie rybacy Kaszubi, którzy ochotniczo zbierali się by wziąć udział w uroczystościach "Zaślubin".

Po lewej stronie sztabu stała grupa oficerów I Baonu Morskiego, 3 ci pluton, 1 kompanii Marynarki Wojennej. Z tyłu batalion piechoty, szwadron kawalerii i dalej na tyłach artyleria. Na prawym skrzydle liczna ludność miejscowa przybyła z Centralnej Polski na uroczystość "Zaślubin" oraz 4 kompanie I Baonu Morskiego.

Nie zamarznięta część Zatoki była w odległości 12 do 15 metrów od generała Hallera i na taką odległość winien on rzucić pierścień by sięgnął on wolnej od lodu wody i zatonął w niej.

Po prawej stronie sztabu był tor kolejowy zakończony na ślepo kopcem oporowym usypanym z ziemi. Niespodzianie dostałem rozkaz, bym wlazł na ten kopiec, podniesieniem ręki dał znak odległej baterii dział, by dała salwę w chwili, gdy generał Józef Haller, będzie wrzucał pierścień do morza.

Generał, trzymając złoty pierścień w dwóch palcach, wzniósł go wysoko ponad głowę i z rozmachem rzucił w morze. W tej chwili na mój znak, zagrzmiała salwa armatnia.

Pierścień zatoczył łuk spadł na płask i spoczął na lodzie. Po spełnieniu zadania zlazłem z kopca i zbliżyłem się do sztabu. Generał Haller był ubrany w płaszcz wojskowy podbity futrem, siedział na koniu i miał zbyt skrępowane ruchy by daleko rzucić pierścień. Nastąpiła konsternacja, nikt tego nie przewidział, że pierścień może spocząć na lodzie. Lód był za słaby by wejść na niego, podjąć pierścień i dalej wrzucić w morze wolne od lodu. Nie było przygotowanych długich drągów, którymi możnaby potłuc lód i zatopić pierścień, lance ułańskie były za krótkie.

Naraz nad sztabem powiał duch wielkiego kawalerzysty, hetmana polnego Stefana Czarnieckiego, który w roku 1657 szarżował poprzez cieśninę morską Mały Bełt na Szwedów zgrupowanych na Wyspie Alsen w Danii. Stojący na koniu, może trzydziestoośmioletni pułkownik, przystojny brunet, sparł konia ostrogami i ruszył na lód, łatwo pękający pod końskimi kopytami. Koń szedł z oporem, chrapiąc niespokojnie. Zgrupowani po bokach rybacy wołali : "Tu głębica, utonie pan pułkowniku !". Jeszcze dziś dźwięczy mi w uszach odpowiedź : "Pułkownik Skrzyński nie zginął na froncie to i w wodzie morskiej diabli go nie wezmą !"

Pułkownik Skrzyński skruszył lód, zatopił pierścień, zamoczył konia do połowy boków oraz cholewy od butów i dolną część płaszcza.

W ten sposób brawura polskiego kawalerzysty i kopyta polskiego rumaka pomogły do "Zaślubin Polski z Morzem". Był to dzień 10 lutego 1920 roku.

Widziałem w Polsce przed wojną obrazy malowane przez artystów - malarzy przedstawiające moment "Zaślubin Polski z Morzem". Przedstawiają one generała Józefa Hallera na koniu, stojącego w spienionym morzu i rzucającego pierścień.

Obrazy te miały na względzie efekt artystyczny, odbiegający jednak od rzeczywistości.

źródło

Grün - 2010-02-18, 14:32

No tak - znam to, ale sam Haller opowiadał coś zgoła innego...
feyg - 2010-02-21, 20:00

Grün napisał/a:
Leszczyńscy

Oprócz dr. Wybickiego, przy okazji manifestacji na danzigim dworcu wspomina się też zwykle o dwóch rodzinach polskich patriotów z Danziga, które wzięły w niej udział. Mowa o Leszczyńskich i Raciniewskich. Leszczyńscy to rodzina ziemiańska z Pomorza, która w latach 70. XIX w. przeniosła się do Danziga i zamieszkała przy Thornscher Weg – dzisiejszej Toruńskiej. Ich dom, pełen patriotycznych pamiątek był świątynią polskości, a oni sami stanowili wzór patriotyzmu. Podczas uroczystości na Dworcu Głównym obecni byli oczywiście w komplecie. Jakby mało było jednej osoby o historycznym nazwisku – dr. Józefa Wybickiego, ze strony Leszczyńskich wystąpił Stanisław. Czy między nieszczęsnym polskim królem, który ściągnął na Danzig poważne kłopoty w XVIII w. i Stanisławem Leszczyńskim z początku XX w. istniała więź rodzinna – tego nie wiadomo, choć przez pewien czas można było słyszeć takie głosy.

Na fundowaniu pierścieni i wręczaniu kwiatów nie skończył się wkład rodziny Leszczyńskich w to wszystko, czego początkiem stać się miały zaślubiny z morzem. Najbardziej aktywni członkowie rodu, bracia Antoni i Stanisław, gdańscy przemysłowcy i armatorzy, podjęli się pośrednictwa przy przejmowaniu przypadłych Polsce w ramach podziału majątku wojskowego Niemiec okrętów, a nawet fundowali zakup jednostek dla powstającej z niczego polskiej marynarki wojennej.


Pewnie część z Was już zna to zdjęcie: bracia Stanisław i Antoni Leszczyńscy z ojcem Jakubem. Założone przez nich towarzystwo żeglugowe "Gryf" splajtowało w roku 1924.
źródło: "Ksiega Statków Polskich" tom I str: 120

guzzi - 2011-10-30, 01:40

fritzek napisał/a:
Ale przy znaczących wydarzeniach zawsze robiono zdjęcia. Jeżeli odbywały się na terenach objętych zakazem fotografowania, to postronnym nie zezwalano na to. Za to zawsze był jakiś oficjalny fotograf. :idea:


Proszę bardzo, oto fotografie:

oraz opis naocznego świadka: "Deszcz lał podczas wbijania pamiątkowego pala w morze. Lód był potrzaskany przy brzegu - i w ten sposób mógł wjechać generał Haller ze sztabem konno w to "polskie morze"..."

inną wersję wspomina w swoich pamiętnikach (wydanych 1960 r. w Londynie) generał, „pogoda była fatalna, po mrozach nastąpiła odwilż, na dodatek zaczął padać deszcz i wiać silny wiatr. Zamarznięta na metr Zatoka pokryła się wodą. To co z takim pietyzmem przygotowałem z moim żołnierzami, mogło stać się farsą. Dlatego natychmiast wydałem rozkaz – zsiąść z koni! Zaś sam podszedłem z pierścieniem do przygotowanego przez ludność kaszubską przerębla i ze słowami – zaślubiam Cię na wiek wieków dla Rzeczpospolitej – rzuciłem go w wody Bałtyku.
Za pierścieniem pobiegło kilku młodych Kaszubów, ale go nie złapali. Zaś na moje zapytanie – czemu żeście go nie chwycili? – odpowiedzieli proroczo- odnajdziemy go w Szczecinie”.

Colonel - 2011-11-15, 11:06

Porównanie obu ostatnich zdjęć każe zadać pytanie, gdzie na dolnym zdjęciu jest ozdobny pal wbity w dno widoczny na zdjęciu górnym? Gdzie na górnym zdjęciu sa parasole widoczne na dolnym?
Wydaje się, że oba zdjęcia zostały zrobione w pewnym (jakim?) odstępie czasu.
Na górnym zdjęciu widać lód przy nabrzeżu, na dolnym wydaje się, jakby była woda, a jeśłi juz lód, to siegający dalej niż kilkanaście metrów od brzegu.

guzzi - 2011-11-15, 18:26

Colonel napisał/a:
Porównanie obu ostatnich zdjęć każe zadać pytanie, gdzie na dolnym zdjęciu jest ozdobny pal wbity w dno widoczny na zdjęciu górnym?


...może po prostu nie został jeszcze wbity...przecież to musiała być uroczystość a całą "górę" pala z napisem i orłem Jagiellonów zwróconym później w stronę morza, przywieziono do Pucka tym samym pociągiem, więc technicznie byłoby to niemożliwe...

Colonel - 2011-11-16, 08:55

OK. Czyli mamy teraz zdjęcie z wciągnięcia bandery, potem była obok msza, potem mamy zdjęcie z wrzucania pierścienia i potem dwa zdjęcia już z palem.
I teraz, jeżeli przyjąć że pierścień był rzucany od grupy jeźdzców w osi basenu, to dość wątpliwie wygląda historyjka o pułkowniku, który konno wjechał i skruszył lód, o ile się orientuję basenik powinien być głębszy niż po brzuch konia. Nie wygląda też, żeby generał rzucał pierścień po za linię lodu, bo granica lodu nie jest widoczna na zdjęciach - rzucał więc albo w przerębel (nie widać takowego) albo na lód, który zapewne nie był jedniolitą zmarzniętą taflą.

guzzi - 2011-11-16, 13:34

Czytałeś wspomnienia Hallera dwa posty wcześniej? Przypomnę:
„...pogoda była fatalna, po mrozach nastąpiła odwilż, na dodatek zaczął padać deszcz i wiać silny wiatr. Zamarznięta na metr Zatoka pokryła się wodą. To co z takim pietyzmem przygotowałem z moim żołnierzami, mogło stać się farsą. Dlatego natychmiast wydałem rozkaz – zsiąść z koni! Zaś sam podszedłem z pierścieniem do przygotowanego przez ludność kaszubską przerębla i ze słowami – zaślubiam Cię na wiek wieków dla Rzeczpospolitej – rzuciłem go w wody Bałtyku. Za pierścieniem pobiegło kilku młodych Kaszubów, ale go nie złapali. Zaś na moje zapytanie – czemu żeście go nie chwycili? – odpowiedzieli proroczo- odnajdziemy go w Szczecinie”...

Colonel - 2011-11-16, 14:29

I to też przeczy legendzie o pułkowniku kruszącym konno lód, żeby pierścień wpadł do wody
guzzi - 2011-11-16, 18:16

Zaślubiny z morzem, Puck dnia 10 lutego 1920 roku:
godz. 1430 - przyjazd pociągu do Pucka, wymarsz na Plac Lotniczy;
godz. 1545 - rozpoczęcie uroczystości, podniesienie flagi polskiej na maszcie za tymczasową kaplicą;
godz. 1600 - uroczyste nabożeństwo, po kazaniu - wrzucenie pierścienia do morza oraz poświęcenie i wbicie pala pamiątkowego z banderą morską;
godz. 1640 - zakończenie uroczystości, przemarsz do miasta i raut w Domu Kąpielowym.

Colonel - 2011-11-16, 19:06

Jeśli kazanie ks. Wryczy trwało 20 minut (jak mówią relacje) to uroczystości za nic nie mogły zakończyć się o 16.40. Tymczasem 10lutegosłóńce zachodziło o 17.44, w pochmurny deszczowy dzień podczas wbijania słupa musiałoby być dość ciemno.
Czy te godziny są wiarygodne?

guzzi - 2011-11-16, 19:36

Colonel napisał/a:
Czy te godziny są wiarygodne?

wg. mnie i źródeł które posiadam - tak. Wybacz ale takiej wyobraźni nie mam :mrgreen: żeby to sobie wymyślić.
Należy wspomnieć jeszcze o dwóch incydentach w czasie uroczystości:
1) hołd sztandarów poprzez zanurzenie ich w wodzie (przed mszą);
2) podpisanie aktu zaślubin (erekcyjnego) namalowanego przez Henryka Uziembło (po wbiciu słupa).

Colonel - 2011-11-17, 08:24

Nie podejrzewam Cię o wymyślanie. Ne posiadam też źródeł, natomiast część relaji jest ze sobą sprzeczna.
I znów: sztandary zanurzano w wodzie czy w lodzie?

guzzi - 2011-11-17, 19:07

Colonel napisał/a:
Nie podejrzewam Cię o wymyślanie. Ne posiadam też źródeł, natomiast część relaji jest ze sobą sprzeczna.
I znów: sztandary zanurzano w wodzie czy w lodzie?


Źródła mówią, że w wodzie:"...aby zaznały co morze polskie..."

ezet - 2011-11-27, 18:31

W temacie Wolne Miasto Danzig zostało utworzone 15 listopada 1920 r. Feyg zamieścił link do wykładu dra Andrzeja Drzycimskiego, znanego historyka, dziennikarza i polityka ( http://ibedeker.pl/relacj.../#axzz1eq5TM4k0 ). Wprawdzie Feyg napisał, że żadnych rewelacji tam nie usłyszał, ale dla mnie poniższy fragment wykładu to prawdziwa rewelacja:
Cytat:
(...) Haller podjechał na koniu na brzeg morza, zobaczył lód, popatrzył i... zawrócił. Szkoda mu było konia. Udał się na nabożeństwo, a po nim wrócił na brzeg, tym razem pieszo, podszedł do przygotowanej przerębli i wrzucił pierścień. Za drugim razem, za pierwszym bowiem nie trafił.


Czyżby generał rzeczywiście dwa razy rzucał pierścień do przerębli? Pierwszy raz nie trafił, więc podano mu go ponownie? A może sam go podniósł z lodu i zaślubił odwiecznie polskie morze...?

guzzi - 2011-11-29, 17:04

gen. Haller wspomina: link
wspomnienia te uzupełnia mjr Edward Ligocki (ciekawa postać ;-) z otoczenia generała) w "Mare polonum" - fragmenty str. 22

Colonel - 2011-11-29, 18:18

To drugie nie wyświetla się...
Relacja Hallera znana ale fajnie posłuchać.

guzzi - 2011-11-29, 18:51

Colonel napisał/a:
To drugie nie wyświetla się...
Relacja Hallera znana ale fajnie posłuchać.

zainstaluj plugin DjVu

Colonel - 2011-11-29, 20:34

Nie.....
guzzi - 2011-12-01, 06:31

Gdzie jest "obrączka" gen. Hallera?
Arek2 - 2011-12-30, 01:15

Gen. Haller wjechał do wody na koniu lub przynajmniej miał taki zamiar, bo dowodem na to jest zdjęcie, które umieścił guzzi.

Zdjęcie wykonano przy basenie dla wodnosamolotów. Samoloty wjeżdżały do niego na specjalnych kołach. Co za tym idzie nie było w nim głęboko już przy samym brzegu, ale łagodnie, po kątem robiło się coraz głębiej.
Konie stoją na drewnianym zejściu do wody. Widać pokruszony lód. Być może najbliższy oficer stojący w wodzie to właśnie pułkownik Skrzyński.

Tu zdjęcie pokazujące jak wyglądało wyciąganie samolotu z takiego basenu.


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group